Modlitwa ratownika
Starłem się z potęgą Śmierci,
o momencik życia dziecka,
by przez chwilkę jedną jeszcze
móc posłuchać, jak się śmieje...
Nie dałem odejść do Ciebie,
choć tak bardzo chciałeś pewnie,
móc położyć główkę jego
na kolanach swoich w Niebie...
Może też się trochę gniewasz
na mnie, tak małego duchem,
lecz ja błagam Ciebie, Boże,
choć to wbrew Twej woli chyba,
pozwol mi, bym świat mógł zmieniać.
Daj ratować innych ludzi,
ktorym powiesz wnet: wystarczy...
A gdy po mnie poślesz wreszcie,
niech nie słyszę z ust Twych wtedy:
" Precz! idź sprzed mych oczu zaraz,
Ja nie wpuszczę cię do Nieba..."
|